-Jeśli nie masz nic przeciwko to czy mogłabyś z nami zostać?-spytał się ją. Kiwnęła spokojnie głową. Nagle zniknęła Hope. Rozglądałem się gorączkowo.
-Co się stało?-spytała zdziwiona klacz.
-Chibihope gdzieś znikła-powiedziałem i usiłowałem ją znaleźć w tłumie co nie było takie łatwe. Jak tu znaleźć źrebaka pośród tylu dorosłych koni? Nagle mnie olśniło. Przecież mogę ją znaleźć przez jej głos!
-czy mogłabyś tu na chwilę zaczekać?-przeprosiłem ją i skupiłem się. Zamknąłem oczy i dałem się poprowadzić za małą. Znalazłem ją po paru minutach w rogu sali. Była przerażona.
-Chibihope, co tu robisz?-spytałem się ją zdziwiony zgarniając ją do siebie.
Ta zaczęła drżeć.
-Na chwilę się zagapiłam a ktoś mnie popchnął dalej...Nagle znalazłam się tutaj...
-Już dobrze mała, jestem tu- wziąłem ją ponownie na swój grzbiet. Mała od razu się wtuliła.
Wróciłem z małą do oczekującej nas księżniczki. na widok Chibihope jakby jej ulżyło.
-A już się bałam, że stało ci się coś malutka-spojrzała jej w ślepka a ona w jej.-Dobrze się czujesz Chibihope?
Kiwnęła głową.
-Może to przez tłum Chibihope? Chyba lepiej jak już pójdziemy...-zacząłem kiedy mała przekręciła głową.
-Zostańmy dłużej, proszę- spojrzała na nas tym swoim spojrzeniem (kocie oczy ze Shreka). Zaśmiałem się.
-Chyba skoczę po coś do picia. Czy zechciałabyś Colour Splash na moment zostać z Chibihope?
Księżniczka uśmiechnęła się i pokiwała głową na znak, że się zgadza.
<Colour Splash?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz