- Hm... No cóż czyli mój znajomy wvrazie czego to będzie spełniał te warunki. - uśmiechnąłem się łobuzersko do niej. - Ale jak na razie nie musimy się chyba tym martwić. W razie czego to będziemy mieli dla ciebie kandydata - odparłem.
- Ale kto to taki? - zapytała ciekawa Red.
- Kiedy trzeba będzie to się dowiesz - zaśmiałem się. - No dobra robi się późno, będę się zbierał, bo Spittfire w domu na mnie pewnie czeka.
Podszedłem do okna.
- Jak coś to zobaczymy się pewnie nie długo.
Red?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz